Nareszcie znowu ciepło. San Diego słynie ze słonecznej pogody przez okrągły rok. Położone nad oceanem, słynące ze wspaniałych fal, jest rajem dla surfingowców. Witamy tą zmianę pogody z ulgą. Mamy dość śniegów, choć przyznajemy, że niektóre z ostatnio odwiedzonych miejsc wyglądały cudownie właśnie dzięki śniegowej pierzynce.
Zatrzymujemy się tu na kilka dni u Tima i Lynn. Niewiarygodnie gościnna para, czujemy się jakbyśmy przyjechali w odwiedziny do dobrych starych przyjaciół. W domowej atmosferze wypoczywamy po paru tysiącach kilometrów, które „zrobiliśmy” przez ostatnie trzy tygodnie, planujemy dalszą część podróży.
W San Diego wyróżniają się zabytkowe zabudowania misji San Diego De Alcala z końca XVIII wieku (najstarszy zabytek!) oraz bardzo nowoczesny Salk Institute, zbudowany w latach 50-tych dla zespołu dra Jonasza Salka (odkrywcy szczepionki przeciw polio). Jest słynne zoo i ogromna baza marynarki wojennej. Wpływy kulturowe pobliskiego Meksyku są tu wyraźne. Wszędzie hiszpańsko-brzmiące nazwy, meksykańskie restauracje, meksykańscy imigranci. Poza tym malownicze nabrzeża Pacyfiku i te ogromne fale... obiecujemy sobie, że następnym razem będziemy się uczyć surfingu.
piątek, 18 grudnia 2009
Dni 204-206 - San Diego
Labels:
San Diego
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz