sobota, 29 sierpnia 2009
Dzien 93 - Chiny. 798 Art District
stare slogany propagandowe w bardzo wspolczesnej galerii
Po ogladaniu wystaw Narodowego Muzeum Sztuki bylismy troche rozczarowani i zmeczeni ogladaniem setek pejzazy, bambusow i kolibrow na papierze ryzowym, socrealistycznych pejzazy z traktorem w tle, scen z czasow rewolucji przemyslowej, portretow usmiechnietych robotnic w szarych uniformach. I dlaczego ktos wyrzezbil posag Mao w 2008 roku, chocby najlepszy warsztatowo? Gdzie te wspolczesne Chiny? Podbudowalismy sie w 798, dzielnicy galerii i warsztatow, ktora powstala na terenie starych, nieuzywanych juz fabryk; dzisiaj pelno tu malych galerii, sklepikow z ksiazkami, kawiarenek. Mozna tez zobaczyc artystow przy pracy-ktos rzezbi popiersie z gliny, ktos inny skulony nad bizuteria. Artysci tu naprawde mieszkaja, zwykle na tylach swoich galeryjek. To raj dla milosnikow sztuki, miejsce unikalne rowniez ze wzgledu na skale - male, waskie uliczki sa wytchnieniem po mozolach forsowania osmiopasmowych ulic. Nie znamy podobnego miejsca w Europie.
Zwlaszcza fotografia ma tu wiele odslon. W dzisiejszych Chinach podobno nie ma juz tematow tabu - widzimy wiele sztuki "zaangazowanej" i niekoniecznie stawiajacej przewodniczacego Mao w pozytywnym swietle. Troche nas to zastanawia, bo wiekszosc Chinczykow w dalszym ciagu ma dla Mao olbrzymi szacunek. Sa tez podejmowane inne "nowoczesne" tematy: ekologia, zroznicowanie spoleczenstwa w Chinach (bardzo ciekawa wystawa pary szwajcarskich fotografow Mathiasa Braschlera i Moniki Fischer 'The Chinese', www.parisbeijingphotogallery.com), homoseksualizm i inne. 798 jest bardzo popularnym miejscem, zwlaszcza wsrod mlodych ludzi, ktorzy tu oprocz ogladania wystawy, rowniez przychodza na zakupy: ekstrawaganckie ubrania, meble, sztuke uzytkowa i przedmioty codziennego uzytku.
Spotykamy sie tu ze znajomym Ani i Arnolda - Liu Yangiem - ich kolega z czasow studiow w Dessau, ktory mieszka i pracuje w Pekinie. Razem spedzamy caly dzien. Zwiedzanie przeplatamy knajpami i barami. W jednym dniu zaliczamy dwie restaurcje, w kazdej jedzac kilka dan, bo mamy niepowtarzalna okazje sprobowac rzeczy, ktorych istnienia bysmy nie byli swiadomi (np. zupa z zaby albo stuletnie jajka :-) Oj jak ci Chinczycy uwielbiaja wszystko jesc...
Labels:
Pekin
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz