Wracamy spacerem przez Kangding, miasteczko zamieszkane przez ludnosc mieszana. Wiekszosc stanowia Han (etniczni Chinczycy), ale sporo tu tez Tybetanczykow, jako ze region ten jest na pograniczu Syczuanu z Tybetem (choc do Tybetu wlasciwego jest jeszcze pareset kilometrow). Jedyna glowna droga to czesc syczuansko-tybetanskiej magistrali laczacej Chiny z Tybetem. Miejscami jest w calkiem oplakanym stanie. W hotelu mowia nam, ze zniszczenia to efekt niekonczacych sie konwojow wojska wysylanych w Tybet od zeszlego roku, gdy byla tam napieta sytuacja polityczna. Rowniez w zwiazku z tym Kangding dorobil sie portu lotniczego, podobno drugiego na swiecie co do wysokosci - 4280m n.p.m., pas startowy ma dlugosc 4km! (ze wzgledu na rozrzedzone powietrze). Sluzy on przede wszystkim jako lotnisko wojskowe, nie cywilne, cokolwiek by nie mowily tryumfalne artykuly prasowe z czasow jego budowy i otwarcia.
Sciezka zdrowia/silownia w parku nie do pobicia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz